Lewa ręka ciemności



Są takie książki, które mnie ukształtowały jako człowieka. Tytuły, bez których nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia, do których zawsze wracam i które zawsze stoją u mnie na półce. "Opowieści z Narnii", "Gra Endera" oraz "Lewa ręka ciemności". I dziś o tej ostatniej.

(Tak, wiem, powiało powagą. Czasami tak trzeba.)

Przeczytałam ją dosyć późno, w okolicach osiemnastego roku życia, podsunęła mi ją przyszła teściowa. Pochłonęłam powieść, jak wszystkie w tamtych czasach, w jeden dzień i popadłam w stupor - ten efekt zresztą pojawia się u mnie przy każdej ponownej lekturze. "Lewa ręka ciemności" jest jedną z tych książek, które za każdym razem odkrywają przed czytelnikiem coś nowego.

Co więc uderzyło mnie najbardziej w trakcie lektury tym razem?

Orgoreyn jako ZSSR

Le Guin bardzo często sięga w swojej twórczości (zwłaszcza haińskiej) do motywu dwóch przeciwstawnych cywilizacji i, co za tym idzie, dwóch modeli kulturowych. W poprzednich książkach było to fantasy i SF (nadużycie, ale trudno inaczej opisać konflikt pomiędzy Światami Ekumeny a Światem Rocannona), nomadzi i miastowi w rozprawce o człowieczeństwie i obcości ("Planet wygnania") oraz okupanci i najeźdźcy w "Mieście złudzeń". W "Lewej ręce ciemności" mamy bardzo renesansowy (w sensie renesansowych włoskich miast-państw, domen) Karhid oraz świetnie zorganizowany, zcentralizowany, oparty na okręgowych wspólnotach Orgoreyn. W Orgoreynie wszystko jest duże i przemyślane. Przeczytajcie najpierw opis Erhenrangu, a potem Misznory, bo miasta są odbiciem procesów myślowych ich mieszkańców: pierwsze to stylistyczne, prawie organiczne szaleństwo w stylu Gormenghastu, drugie to zbudowany według planu Sankt Petersburg. Orgoreyn nie ma króla, to imperium zbudowane na biurokracji, ma łagry, tajną policję - Sarf i mnóstwo gierek o władzę, do których wykorzystywane są państwowe media. Pod przykrywką ogrzewania i ciepłej wody, gwarantowanej pracy dla każdego obywatela kryje się obowiązek uniformizacji i brak przyzwolenia na jakiekolwiek odstępstwo od normy. Wskutek przemyślanej polityki mieszkańcy Orgoreynu są pozbawieni umiejętności samodzielnej oceny sytuacji, samoorganizacji, a w efekcie nie ma zagrożenia rewolucją. Jest za to poczucie wspólnoty, narzuconej co prawda, ale za to będącej podwaliną nacjonalistycznego myślenia. Nic dziwnego, że przybyły z Karhidu Genly Ai uważa, że w Orgoreynie jego misja ma większe szanse powodzenia.

Szifgethor jako cień

Czego jednak Genly Ai w swojej naiwnej młodości nie pojmuje to podstawowy dla zrozumienia getheńczyków koncept szifgethoru, który reguluje życie i interakcje Karhidyjczyków i którego nie przestrzegają Orgoreyńczycy. Szifgethor to cień; im wiekszy człowiek, tym większy rzuca cień, ale też tym bardziej jest zobowiązany zachowywać się według zasad. Ale obywatele w Orgoreynie nie służą sami sobie, tylko wspólnocie (oczywiście tylko pozornie, bo tak naprawdę każdy dba tylko o siebie) - w efekcie ich szifgethor nie istnieje. Nie rzucają cienia.

Cień jest jednym z ciekawszych motywów w twórczości Le Guin, że przypomnę "Czarnoksiężnika z Archipelagu". W "Lewej ręce ciemności" cień jest rozumiany jako konieczność, skutek istnienia ciemności i światła (yin i yang, kobiecość i męskość), co Genly Ai pojmuje rozumem dopiero na lodowcu, gdy cienia braknie. Metaforycznym cieniem w życiu Genly'ego jest Estraven, któremu Genly nie ufa do granic uważania go za wroga, a w trakcie trwania powieści diametralnie zmienia swoje podejście, pojmując coraz więcej (i rozumem, i sercem). Osobiście pod wpływem "Lewej ręki ciemności" sformułowałam tezę swojej pracy magisterskiej: omawiałam dualizmy (głównie genderowe) w prozie Angeli Carter, dochodząc w końcu do wniosku, że dualizm jest konceptem pozornym.

Unreliable narrator

Przez większość powieści narratorem jest Genly Ai (zawsze pierwszy rozdział z pamiętników Estravena jest dla mnie szokiem), który nie rozumie. Och, jak Genly nie rozumie! Przykłada swoje nawyki do Getheńczyków, nie pojmując ich fizjologii, a przez to jej konsekwencji - ale też Faxe'a traktuje inaczej niż Estravena - inaczej ich opiniuje, kobiecość Estravena jest dla niego obraźliwa - albo męskość jest, bo jest inna niż pojmowana przez niego, nie stojąca w opozycji do kobiecości, lecz raczej ją dopełniająca (bo dualizm nie istnieje).

Jeszcze bardziej niewiarygodnym narratorem jest Estraven, choć mamy ku temu mniej przesłanek. W swoich pamiętnikach nie wspomina o nauce myślomowy - Genly zdaje się sugerować, że ma to swoje źródło w jego prośbie, ale przecież my, czytelnicy, wiemy, że jest to kwestia tego, że Estraven słyszy głos swojego kemmeringa, swojego brata. Estraven stara się przedstawić misję ratunkową Genly'ego jako wynikającą z szifgethoru, ale w chwili słabości notuje jedno zdanie o skradzionym sercu. Gdy dla Genly'ego snucie opowieści jest metodą na uporządkowanie wydarzeń, dla Estravena pamiętnik jest metodą dla ukrycia motywacji swoich działań.

Dyskusja na temat terminologii

Istnieje mit grecki, według którego ludzie kiedyś byli jednością, a w dopiero w ramach kary rozdzielono ich na połówki, które od tej pory szukają się, by stworzyć parę, imitację tej jedności z pradziejów. Mit jest podstawą do sformułowania biologicznego i psychicznego profilu androgynizmu, czyli wykazywania cech obu płci i ten termin przez lata był używany do dyskusji na temat podstawowego konceptu "Lewej ręki ciemności". W moim osobistym odczuciu nie do końca rozmawiamy o androgynizmie, bo Getheńczycy nie są tak naprawdę obojnaczy. Przez większość czasu są pozbawieni cech płciowych i są aseksualni. Przyjmują płeć na krótki okres czasu każdego miesiąca, ale też płeć nie do końca się liczy - żadna z nich nie jest ważniejsza od drugiej, chyba że chodzi o posiadanie potomstwa. Moim zdaniem o wiele lepszym terminem jest ambiseksualność rozumiana jako płynne przejścia pomiędzy trzema opcjami biologicznej płciowości.

Żal mi trochę, że w "Lewej ręce ciemności" brak refleksji nad nieheteronormatywnością (z drugiej strony ciężko jej oczekiwać od powieści, która po raz pierwszy została wydana w 1969 roku). Kemmer zostaje wywołany przez najbliższą osobę i pod wpływem jej (osoby) hormonów organizm "podejmuje" decyzję o wykształceniu danej płci. Załóżmy przez chwilę, że Estraven żyje, a on i Genly decydują się działać na podstawie pociągu seksualnego. Genly zmuszałby Estravena do bycia kobietą w kemmerze. Estraven Aiego do abstynencji seksualnej przez spory okres swojego życia. Jedyne, co mieliby wspólnego, to monogamiczność.

Jest jeszcze druga opcja: Genly jest homoseksualny. To wyjaśniałoby, dlaczego kobiecość Estravena jest dla niego obraźliwa.


Most

Oprócz cienia motywem przewodnim "Lewej ręki ciemności" jest most. Pojawia się już w pierwszym rozdziale, gdy Argaven Szalony bierze udział w uroczystym murowaniu. Genly przekracza most w drodze do Orgoreynu; mostem - choć bardziej metaforycznym - pomiędzy oboma krajami jest też lodowiec. W końcówce powieści Genly zdaje się decydować, że "mostem" pomiędzy nim (reprezentantem Ekumeny) a Estravenem (reprezentantem Gethenu) jest miłość. Jak już mówiłam, Genly nic nie rozumie, bo śmierć Estravena wyraźnie pokazuje, że najlepszym spoiwem nadal jest ludzka krew.

Folklor

Możemy być wszyscy romantykami w głębi serca i płakać jak bobry, gdy Estraven umiera (czy popełnia samobójstwo? oh boy, na ten temat można by dyskutować), ale nasze rozumienie nierozerwalności krwi i miłości wynika z folkloru. W "Lewej ręce ciemności" folklorystyczne są przede wszystkim rozdziału historyczne-legendarne, które przydają dodatkowego znaczenia wydarzeniom powieści. To one określają Estravena, jego historię, jego motywacje. To one tłumaczą znaczenia metaforycznych elementów. To one budują tożsamość kulturową Karhidyjczyków i Orgoreyńczyków. To one wreszcie tworzą obraz Gethen jako wiecznie zimowej planety.

Jedyne, czego nie wyjaśniają, to zasada, według której rodzeństwo, które ślubowało sobie w kemmerze musi się rozstać po poczęciu dziecka.

Podsumowując

Jeśli przeczytaliście "Lewą rękę ciemność", chętnie podyskutuję, nie tylko na tematy poruszone powyżej. Nie wspomniałam ani słowem o religii, o koncepcie nusuth, o mesjanizmie. Z pewnością jest wiele rzeczy, których nawet nie zauważyłam, a które rezonują wraz z wami w trakcie lektury. Dajcie mi znać, jak wam się powieść podobała.