O lokajach i kamerdynerach

Jakoś tak mocniejszym płomieniem rozgorzała moja brytofilia ostatnio, aż się sama sobie dziwię, nie wiem, czy to nie jest kwestia Aaronovitcha i jego "Rivers of London" (której to książki nie mogę się nachwalić, dawno nie czytałam czegoś tak subtelnie zabawnego, straszliwie przerażającego i tak mocno osadzonego w Londynie - ostatnio chyba Matthew Swifta i jeśli wziąć pod konsyderację jeszcze słuchowisko "Neverwhere", to myślę, że możecie się niedługo spodziewać notki o urban fantasy osadzonych w stolicy UK) i na jej fali obejrzałam dziś pierwszy epizod "Servants: A True Story of Life Below Stairs" produkcji BBC, serialu dokumentalnego z 2012 roku, powstałego na fali zainteresowania "Downton Abbey". Poleciła mi go kiedyś Rolejn, znajoma jeszcze z czasów fandomu mangowego, za co jej serdecznie dziękuję. Prezenterką jest dr Pamela Cox z uniwersytetu Essex, ostoi laburzystów, co dosyć wyraźnie wpływa na jej punkt widzenia; poza tym obie jej prababki pracowały jako służące w domach klasy średniej w XIX wieku. Jeśli ktoś ma zacięcie historyczne i lubi oglądać nie tylko zachowane wnętrza z epoki, ale też pamiętniki, modlitewniki czy listy, to szczerze polecam serial, ja jednakowoż nie wiem, czy będę oglądać pozostałe części.

Ale tak sobie pomyślałam, w ramach bycia zainspirowaną, że mogę właściwie napisać notkę króciutką o ulubionym typie bohatera Beryl - czyli o lokajach. Ostatecznie zdecydowałam się na listę co bardziej prominentnych przedstawicieli tej profesji.

1. Czarny Lokaj ("Kuroshitsuji"), czyli Sebastian Michaelis, demon z piekła rodem, który służy paniczowi Cielowi Phantomhive. Jest niezwykle porządnym lokajem, zaufanym, lojalnym, przystojnym jak diabeł (...oh wait...) i w dodatku tanim w utrzymaniu - kosztuje tylko jedną duszę! Swoją drogą, spotkałam kiedyś kogoś takiego w realnym życiu i do dzisiaj się wzdrygam na samo wspomnienie.

2. JARVIS ("Iron Man")  - możecie próbować mi wmówić, że Jarvis nie jest lokajem, ale chciałabym zwrócić waszą uwagę na tego pana, czyli "prototyp". JARVIS pilnuje, by Tony Stark się nie przepracowywał, pił coś innego niż alkohol i jadł co najmniej jeden posiłek dziennie. Poza tym pomaga swojemu twórcy w pracy koncepcyjnej, zarządza domem i stara się nie wpuszczać niepożądanych elementów. Jeśli dodamy do tego cudowny brytyjski akcent i umiejętność kierowania zbroją Iron Mana, to właściwie otrzymujemy AI idealne.

3. Carson ("Downton Abbey"). Należę do tych szczęśliwców, którzy zakończyli oglądania serialu po przyjętych oświadczynach Matthew Crawleya, ale jeśli wspomniany wyżej serial dokumentalny nauczył mnie czegoś, to przede wszystkim tego, że ojcowsko-córczyna relacja pomiędzy Carsonem a lady Mary raczej została przez Juliana Fellowesa wyssana z palca. Nie zmienia to faktu, że Carson jest takim wzorem z Sèvres, jeśli chodzi o lokajów.

Konrad z kolegą po fachu.
4. Konrad ("Los Konrada"). Diana Wynne Jones, moja ukochana autorka, porwała się kiedyś na napisanie prozą książki dla młodzieży, która opowiedziałaby fabułę rodem z komedii Szekspira z punktu widzenia służby. Wyszło rewelacyjnie i naprawdę polecam zapoznanie się z tą książką.

5. Valefor ("Flora Segunda"). W Kalifie wielkim rodom służą potężne duchy, które potrafią zajmować się całymi ogromnymi posiadłościami za pomocą magii. Taki też był kiedyś Valefor, ale niestety jego pani go wygnała, odbierając mu większość mocy i teraz biedaczek jest na skraju wyczerpania. Nie przeszkadza to mu w byciu skrajnym bucem, dwulicowym manipulantem i ogólnie rzecz biorąc uosobieniem marudnego, kłótliwego, leniwego nastoletniego chłopca - co w pewnym sensie jest bardziej imponujące niż cała praca wykonywana przez jego starszych kolegów po fachu.

6. Ianto Jones ("Torchwood"). Jeśli ktoś chodzi cały czas w garniturze (lub nago) oraz zajmuje się głównie sprzątaniem i podawaniem kawy, to chyba możemy go uznać za lokaja? Na pewno za takowego uznaje go beryl. :D

7. Alfred Pennyworth ("Batman"). Jeśli lokaj bardziej ci imponuje niż self-made superbohater, to wiedz, że coś jest na rzeczy. Cenię Alfreda przede wszystkim za jego przyziemność i rozsądek oraz fakt, że nigdy nie zwątpił w panicza Wayne'a (co mnie osobiście dość często się zdarza). Poza tym jest to chyba najbardziej dyskretny z lokajów, te sekrety, które utrzymuje w tajemnicy...

8. Furber ("Easy Virtue"). Ja jednak wolę tych bardziej ludzkich przedstawicieli profesji, takich, którzy będą współczuć Amerykance, która nie do końca odnajduje się w realiach brytyjskiej rodziny z wyższych sfer. Nie dość, że Furber świetnie posługuje się łopatą, to jeszcze ma przesympatyczną twarz Krisa Marshalla.

9. James Stevens ("Okruchy dnia"). Przyznam, że trudno mi sobie wyobrazić kogoś innego w tej roli. Anthony Hopkins zagrał oszczędnie i pokazał dramat człowieka, który zdaje sobie sprawę z tego, jak inaczej mógłby przeżyć swoje życie, ale decyduje się być wiernym ideałom, które odchodzą w przeszłość.

10. Riff Raff ("Rocky Horror Picture Show"). Jeśli nie kochacie Riff Raffa, nie możemy być przyjaciółmi. Wygląda, jakby urwał się z planu "Rodziny Addamsów" (przykro mi, Lurch), sypia z własną siostrą i jest kanibalem-kosmitą. W dodatku ten głos!

Lista jest subiektywna, kolejność lokajów nie ma właściwie znaczenia. A kogo wy byście na niej widzieli?

EDIT: Spriggana słusznie zauważyła w komentarzu, że zapomniałam o jednym z najbardziej prominentnych przedstawicieli zawodu, czyli Jeevesie. Kajam się i w ramach uzupełnienia zostawiam jedną z moich ulubionych musicalowych piosenek.



P.S. Zwierzu, strasznie dziękujemy za promowanie nas w prasie! Gdy już też będziemy tak popularne jak twój blog, to się zrewanżujemy. :D Na razie przyjmij naszą wdzięczność.

P.S.2 Wiecie, że to dwusetny post? Tzn. opublikowany 188, ale jest kilka wersji roboczych. Yay my!

Komentarze

  1. Oczywisty brak to Jeeves (Reginald, jak podpowiada Wikipedia http://en.wikipedia.org/wiki/Jeeves ) – najchętniej a'la Stephen Fry. Albo Stephen Fry a'la Jeeves. Jak kto woli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...

      Właściwie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, Beryl mnie zatłucze, że o nim zapomniałam.

      Usuń
    2. Zabic nie zabije, zadna ze mnie erynia feudalnej furii, ale Jeevesa, Alex? Czlowieka z wlasna wyszukiwarka internetowa?

      Usuń
    3. A jak już jesteśmy przy Jeevesie, to pozwolę sobie dorzucić wzorowanego na nim Mervyna Buntera, króla służby domowej, byłego sierżanta i jednoosobową ekipę kryminalistyczną swojego lorda-detektywa z powieści Dorothy L. Sayers. Myślę, że to na nim mógł być wzorowany Willkins Vimesa.

      Usuń
    4. No przecież się kajam, nawet nie masz pojęcia, jak mi głupio.

      Usuń
  2. Rusty, rozpieszczasz nas! Prawie co dzień notka :) A do listy dorzuciłabym Waltera z "Hellsinga".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzę w domu i che mi się pisać. Zwykle te dwie rzeczy nie zdarzają się symultanicznie. Nie przyzwyczajaj się.

      Usuń
  3. Ja trochę nie w temacie (mam tygodniowe zaległości blogowe, ale przysięgam, że powoli będę nadrabiać), ale chciałam w ramach Zwierzowego Dnia Życzliwości Internetowej podziękować Ci, Rusty - oraz oczywiście Cyd i Beryl - za bloga, którego zawsze czytam z przyjemnością, bez względu na tematykę. Dziękuję też za przyjęcie mnie niejako w ciepłe objęcia Waszego blogowego grona oraz za ciągłe, systematyczne uczenie mnie - poprzez dobry przykład - jak i o czym pisać.
    Ekhm... no, właśnie. Heh. Chciałam tylko powiedzieć, że jesteś dla mnie ważne.

    A treść posta skomentuję, jak nadrobię zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież miałaś urlop!

      I dziękuję bardzo za życzliwe życzenia. W gruncie rzeczy, choć z ideą tego jednodniowego święta nie zgadzam się prawie zupełnie, miło jest "usłyszeć" miłe słowa pod swoim adresem. Ciebie uczyć niczego nie trzeba, masz swój styl, świetnie sobie radzisz, wiesz, jak twój blog ma być. Keep going. :D

      Usuń
  4. Discworld --> Sam Vimes --> Willikins! Gentleman's gentleman, który jest bardziej gentlemanly niż jego gentleman. Nawet jeśli czasem odgryzie jakieś ucho.

    Ostatnio właśnie stwierdziłam, że co bym u siebie ostatnio po polsku nie napisała, to wychodzi warczące, co wskazuje, że zwierzowa obserwacja słuszną jest. Zatem w ramach DŻI: dzięki za blog, który nie tylko dobrze się czyta, ale i który skłania do komentowania, bo dostaje się odpowiedź. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja strasznie lubię rozmawiać w komentarzach, jest to cecha, którą nabyłam jeszcze na LJu, który teraz jawi mi się jako ta mityczna kraina, gdzie panowały miłość, równość i braterstwo - oraz długie komentarze. To stamtąd wyniosłam zwyczaj zostawiania chociażby najkrótszych zdań pod notkami, które przeczytałam i które mi się spodobały - bardzo dobry zwyczaj zresztą.

      Usuń
  5. A Moris Króla Juliana? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zeżarło Wam komentarze?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym dodal Crichton/Kryten, czyli z jednej strony bohatera calkiem chyba juz "klasycznej" komedii, a z drugiej wzorowanego na nim kamerdynero-sluzacego z Czerwonego karla.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem pewna Krytena jako kamerdynera.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że chwilowo, Disqus obiecał, że wrócą po 24 godzinach i to było 24 godziny temu. Chciałam usprawnić bloga, mieć porządne wątkowanie, pozwolić na komentowanie z różnych źródeł. Taki na razie jest efekt.

    OdpowiedzUsuń
  10. On jest raczej majordomusem. Ale owszem, w sumie się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi sie, ze na Nova 5 (tzn, statku trzech kobiet) pelnil te role. Oczywiscie jego obowiazki byly znacznie szersze niz typowego kamerydenra.

    OdpowiedzUsuń
  12. Teraz sprawdzamy czy to działa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz