Jedna Nebula wiosny nie czyni

Rok 2015 dla Marvel Studios zapowiada się imponująco. Mają zamiar, jak ostatnio widzów do tego przyzwyczaili, wypuścić dwa filmy kinowe ("Avengers: The Age of Ultron" oraz bardzo przeze mnie oczekiwanego "Ant-Mana" - reżyseruje Edgar Wright, mój przyszły mąż, na podstawie scenariusza napisanego razem z Joe Cornishem, który jest odpowiedzialny za "Attack on the Block"), serial o Peggy Carter, drugi sezon "Agentów "S.H.I.E.L.D.u" oraz cztery seriale (w sumie 60 odcinków) dla Netflixa o Daredevilu (życzymy powodzenia, Ben Affleck gra Batmana, więc może będzie dobrze), Iron Fist, Jessice Jones i Luke'u Cage'u; ptaszki plotkują też o dwóch one-shotach. Marvel Cinematic Universe nigdy nie miało się lepiej.

Nebula - wersja MCU
DC w tym czasie tworzy kolejny film poświęcony Batmanowi i Supermanowi (choć ten przynajmniej ma mieć Wonder Woman, nawet jeśli bardzo chudziutką...), będzie kontynuować serial "Arrow", którego fenomenu nie pojmuję oraz jego spin-off "Flash", którego zwiastuny wyglądają wyjątkowo zachęcająco. Trochę blado w porównaniu z Marvelem, który już w tym roku rozszerza universum o kosmos... (IIIIIIII'MM HOOOKED ON A FEEEELIIIING!!!"... ekhem...)

Jest jednak, co przyszło mi do głowy o czwartej nad ranem, jedna rzecz, w której DC jest zdecydowanie lepsze od Marvela. Ba, najlepszy w tej kategorii jest Disney!

Myśli przychodzące do głowy o czwartej nad ranem mają do siebie to, że czasami są zupełnie durne, choć człowiek jest przekonany o ich genialności, dopóki ich nie rozważy w świetle dnia. Ta jednak nadal mnie gnębi.

Nebula - wersja komiksowa*
Bo jak to jest, że wszyscy bad guy'e w Marvel Cinematic Universe są do tej pory, no, facetami? Na dziewięć wypuszczonych do tej pory filmów tylko jeden zawiera negatywną (a i to do pewnego stopnia) postać kobiecą, czyli Brandt. No, powiedzmy, że Maya Hansen jest też postacią negatywną, mamy je dwie. A w "Guardians of the Galaxy" Karen Gillan będzie grała Nebulę, to trzy. (Omijam Lorelei, bo jest serialowa). W porównaniu z Obadiahem Stane'm, Abomination, Justinem Hammerem, Ivanem Vanko, Red Skullem, Lokim (o Thanosie i jego przydupasach nie wspominając) wygląda to nieco blado.
DC zaś do tej pory miało Catwoman, Poison Ivy i Talię al Ghul oraz w mniejszym stopniu Faorę. Każda z nich odgrywała zdecydowanie większą rolę w filmie niż ich koleżanki w Marvelu.

No a Disney to już w'ogle przoduje w obsadzaniu kobiet w rolach villainów. :D

Pośmialiśmy się trochę, ale problem istnieje. Na tej fanowskiej liście 50 "złych" Marvela pierwsza kobieta pojawia się dopiero na 14 miejscu i jest to, zasłużenie, Mystique. Ale czy faktycznie Bullseye czy Juggernaut zasługują na to, by być wyżej od niej?

Rzut oka na listę villainów Marvela pokazuje, że mężczyźni dominują. Kobiety są w mniejszości, bo skoro większość superbohaterów to mężczyźni, to lepiej, by ich przeciwnikami były osoby tej samej płci, wtedy walki nie powodują zgrzytów moralnych, że niby dobry, a kobietę bije (co nie jest prawdą - udowodniła to walka pomiędzy Black Widow a Hawkeyem w "Avengersach"). W dodatku sporo z nich to powiewające długimi włosami biuściaste dziewoje w strojach kąpielowych i kozaczkach na obcasach, wszystkie jakby odlewane z tej samej formy.

Erica Reyes
Czyżby Marvel bał się obsadzać kobiety jako adwersarzy właśnie z powodu oskarżeń o seksizm? Nie sądzę, gdyby tak było, to już dawno tworzyliby plakaty tak dobre jak tworzą zwiastuny, zamiast tych potworków. Przykład Nebuli (i Batroca-skakunka) pokazuje jednak, że da się odświeżyć wygląd postaci i przystosować ją do wymogów współczesnego kina i konsekwentnie tworzonego wszechświata przedstawionego (przynajmniej do czasu "Guardians of the Galaxy"...). Szczucie cycem odeszło do lamusa kina superbohaterskiego (w przypadku Nebuli również potrząsanie bujną grzywą...) Może więc warto wziąć inne antybohaterki i pozwolić im zagrać pierwsze skrzypce w filmie? Tak na pierwszy rzut można by, to tylko taka sugestia, wykorzystać do tego celu Scarlet Witch? Albo Amorę? Albo może zmienić płeć jednego z męskich "złych" na potrzeby MCU? Albo, "w ostateczności", stworzyć nową postać na potrzeby Marvel Cinematic Universe? Możliwości jest sporo, trzeba tylko chcieć.

Jeśli jednak kobieca antysuperbohaterka jest zbyt wywrotowym pomysłem jak na kinematografię XXI wieku, to czy moglibyśmy przynajmniej dostać superbohaterkę, która nie uosabia kanonów piękna? She-Hulk byłaby niezłym wyborem. Albo, łącząc bycie antagonistą z niekonwencjonalną sylwetką, Titania? Tak tylko mówię.

(DC w tym czasie mimochodem wprowadziło Black Canary, zbliżając się tym samym o kolejny mały kroczek dobrego serialu o Birds of Prey...)

* Tak, wiem, że w nowszej odsłonie Nebula już nie ma włosów.

Komentarze

  1. "Albo może zmienić płeć jednego z męskich "złych" na potrzeby MCU?"


    Ale po co? W Marvelu jest naprawdę sporo interesujących kobiecych postaci negatywnych - Moonstone, Madame Masque, Morgana (tak, TA Morgana), Enchantress, Domino, Sin - i z większości można wycisnąć naprawdę wiele.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale trzeba chcieć, which is my point. Stąd ta notka.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja też ubolewam, że jak dotąd kobiecych postaci w MCU jest jak na lekarstwo, ani jednej superbohaterki z mocami (Jessica będzie pierwsza?) i w ogóle kiepskawo w tym względzie... Jedyna nadzieja, że w Thorze pójdą tropem Straczynskiego, który w serii "Thor v3" zrobił z Lokiego kobietę.

    http://37.media.tumblr.com/tumblr_lt0mlkGBDC1qlug1yo1_500.jpg



    To akurat wypadło znakomicie, choć generalnie niezbyt lubię tego typu zabiegi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Loki nawet w kanonie (mam tu na myśli nordycką mitologię) zmienia się w kobietę (albo klacz), więc nie jest to ze strony Straczynskiego jakiś wielce rewolucyjny zabieg. Ale owszem, gdyby znaleziono damski odpowiednik Toma Hiddlestona, to ja jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  5. Scarlet Witch, o tak :). I zgadzam się, że kobiet-antagonistów mogłoby być więcej, tylko mam nadzieję, że wraz z przeniesieniem do MCU dostaną też makeover (żeby nie biegać w bikini i kozaczkach, brr).


    A propos Flasha, to mi się zwiastun nieodparcie kojarzy z jakimś fanfikiem do MCU. Narracja jak Petera Parkera, jest mądry mężczyzna na wózku inwalidzkim, jest moc z innego wymiaru... tylko jakiegoś boga brakuje ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeglądając gugla grafikę mam wątpliwość, czy She-Hulk nie uosabia kanonów piękna. Jedyna różnica między nią a, dajmy na to, Wonder Woman, tkwi w zdecydowanie większej masie mięśniowej. I kolorze skóry.
    Chyba, że to byłaby z wyglądu wierna kopia Hulka, tylko z dodatkowymi mięśniami z przodu, ale nie sądzę, by Marvel poszedł w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale to ma uzasadnienie fabularne, bo czynnik gamma interferuje z kompleksami osoby, która go posiada. Dlatego bity przez ojca Bruce zmienia się w wielkiego twardziela, któremu nikt nie podskoczy, a szara myszka Jen w seksbombę, która nie da się rozstawiać po kątach przez byle łajzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko, czy (tu się opieram na starej animacji) w jej przypadku mutacja nie była permanentna?

    OdpowiedzUsuń
  9. A u Bruce'a Bannera niby była permanentna?

    OdpowiedzUsuń
  10. a propos DC to w arrow pojawiło się parę może nie tyle złych co balansujących na granicy dobra i zła postaci np.nyssa??huntress podejrzewam że w 3 sezonie pojawią się następne choć ja czekam i mam nadzieje na wpadnięcie do strzały w odwiedziny WW ;) ps.a edgar to wie że jest twoim przyszłym mężem czy dowie się przy ołtarzu ;-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie oglądam Arrow, więc dzięki za uzupełnienie i dostarczenie mi argumentów do mojej tezy, że DC lepiej sobie radzi z antybohaterkami.

    Edgara najpierw muszę spotkać, potem się muszę rozwieść, ogólnie będzie sporo czasu, by pojął moje wobec niego zamiary. :P

    OdpowiedzUsuń
  12. I z grzywą włosów, te rozpuszczone, powiewające na wietrze w trakcie walki włosy mi działają na nerwy strasznie, brrr.

    I pozostając w temacie: http://31.media.tumblr.com/1d79b16da36ee5c92861d614b88a3901/tumblr_n489g13JeR1rke0tjo1_500.jpg

    OdpowiedzUsuń
  13. Owszem, mężczyźni są w każdym rozmiarze i kolorze, a kobiety jakby trochę mniej różnorodne. Co też w notce jest, właśnie She-Hulk jest tym przykładem nie od sztancy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Egzakli, ona jest inna. I to jest przerażające, bo jak sam zauważyłeś, prawie nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale zdarzają się też takie bohaterki jak Gertrude Yorkes z Runaways albo Madame Web. Fakt, że są to wyjątkowe wyjątki, ale mają swoje fandomy. No i towarzyszka Doctora (Strange'a) Casey KInmont, moja ulubiona bohaterka Marvela ever.

    OdpowiedzUsuń
  16. Argh, już Lara Croft wiedziała, że włosy należy związać ;).

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo u niej to były kompleksy, a u Bruce'a trauma. Inna skala równowagi psychicznej rzutująca na możliwości kontroli nad zielonym alter ego. Poza tym, jak Doc Samson w pewnym momencie (run Petera A. Davida) pomógł Bruce'owi uporać się z traumatyczną przeszłością, to Banner całkowicie panował nad Hulkiem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz