Mam nadzieję, że nie muszę nikomu tłumaczyć, kim jest Joe Hill
(jeśli jednak odczuwacie taką konieczność, to Lord Google to the rescue,
bo misięniechce). Pewnie natomiast muszę wytłumaczyć, dlaczego mam z
nim problem. Bo mam. Bo Joe Hill uparł się, żeby pisać horrory. No
serio.
A ja horrorów nie lubię. Kinga znam głównie z adaptacji
telewizyjnych, przeczytałam kilka opowiadań, oraz kilka powieści, ale ja
po prostu nie lubię się bać. Masterton mnie raczej niezamierzenie
śmieszy, i tu kończy się znajomość autorów horrorów, chyba że dodam
Bradbury'ego, ale przyznam szczerze, że prędzej skłonna jestem uznać,
iż Bradbury należy do mainstreamu niż do horroru. Bo ja horrorów
naprawdę nie lubię.
Mimo to Joe Hilla czytam. "Pudełko w
kształcie serca" dało radę, poza tym lubiłam bohatera, starszawego
rockmena zafascynowanego okultyzmem, który pakuje się w grubszą aferę i
który dzięki temu wreszcie dorasta (w myśl maksymy: "lepiej późno niż
wcale").
Dałam też więc szansę "Upiorom XX wieku" (tu powinien
nastąpić krótki rant o tłumaczeniu tytułów, zwłaszcza tytułów Hilla, bo
zarżnięto dowcip - chodzi o ducha, który pojawia się w kinie podczas
projekcji filmów z wytwórni 20th Century Fox - zresztą to jedno z
lepszych opowiadań w zbiorze, bardzo klimatyczne ghost story). Niektóre
opowiadania są słabe (np. miniaturka o drzewie, WTF? - to jak Gaiman
piszący poezję), niektóre sztampowe (otwierające zbiór "Najlepszy nowy
horror", w którym jest absolutnie wszystko, co straszy). Jest jedno
opowiadanie metafizyczne ("Maska mojego ojca"), czerpiące z całej
tradycji literackiej od renesansu poczynając, a na Angeli Carter
kończąc. "Synowie Abrahama" to opowiadanie po-mo o relacjach ojca i
synów (w tym temacie, relacji ojciec-syn, Hill zresztą celuje; wnioski
proszę wyciągnąć sobie samemu...). Bardzo mocne są opowiadania o
autystycznych dzieciach, naprawdę jest to kawał dobrej literatury. Jest
obrzydliwy retelling "Przemiany" Franza Kafki w czasach
postapokaliptycznych - mówię "obrzydliwy", bo zatracił się cały ładunek emocjonalny oryginału.
I jest jedno opowiadanie genialne. Jest tak
genialne, że każdy powinien je przeczytać, a najlepiej zakupić cały
zbiór, żeby zawsze mieć je pod ręką na półce. Zatytułowane jest "Pop
Art", i właśnie o tym jest, o przyjaźni z nadmuchiwanym chłopcem o
imieniu Art. Jest też o braku tolerancji dla odmienności, choroby, o
byciu outsiderem, o relacji z ojcem (znowu) oraz o śmierci. Jest to
jedna z najlepszych opowieści o śmierci, jakie czytałam w życiu i śmiało
mogłaby stawać w szranki ze "Śniegami Kilimandżaro" z realną szansą na
wygranie.
Więc ja się pytam, czemu Joe Hill, który ma zadatki na
naprawdę dobrego pisarza, idzie w ślady ojca i pisze horrory?* Niech Joe
Hill zastanowi się nad własnymi bohaterami i wyciągnie z tego lekcję.
Niech Joe Hill znajdzie swój własny głos, niech pisze historie i
ludziach z zaściankowej Ameryki, o dziwolągach a'la American Gothic, bo w
tym jest naprawdę dobry.
Przy okazji apdejtowania tej recenzji odkryłam, że na iPlayerze BBC można obejrzeć krótką, piętnastominutową ekranizację opowiadania w reżyserii Amandy Boyle. Nie jest ona zła, rolę Toby'ego powierzono klonowi Freddie'ego Highmore'a, a CGI wyglądają naprawdę dobrze. Nie jestem pewna decyzji dotyczącej przeniesienia akcji do angielskiej szkoły dla chłopców ani postaci ojca, który wygląda nie na człowieka ograniczonego i złośliwego, a raczej na osobę z poważną depresją. Ogólnie rzecz biorąc, emocjonalnie ekranizacja nie oddaje sprawiedliwości literackiemu oryginałowi.
Przy okazji apdejtowania tej recenzji odkryłam, że na iPlayerze BBC można obejrzeć krótką, piętnastominutową ekranizację opowiadania w reżyserii Amandy Boyle. Nie jest ona zła, rolę Toby'ego powierzono klonowi Freddie'ego Highmore'a, a CGI wyglądają naprawdę dobrze. Nie jestem pewna decyzji dotyczącej przeniesienia akcji do angielskiej szkoły dla chłopców ani postaci ojca, który wygląda nie na człowieka ograniczonego i złośliwego, a raczej na osobę z poważną depresją. Ogólnie rzecz biorąc, emocjonalnie ekranizacja nie oddaje sprawiedliwości literackiemu oryginałowi.
(recenzja pierwotnie ukazała się na moim prywatnym blogu, ale może jego ponowne opublikowanie tutaj skłoni Cyd do skończenia jej własnego epickiego wpisu o całości twórczości Joe Hilla :D)
Tytuł: Upiory XX wieku
Autor: Joe Hill
Wydawnictwo: Albatros - Andrzej Kuryłowicz
Rok wydania: 2009
Jako wierna czytelniczka z rozpędu po recenzji włączam BBC iPlayera, a tam smutny napis mi się pojawia "Not available in your area". Ach to BBC ;)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś wie, kiedy oni się zdecydują udostępnić swoje dzieła na iPalyer reszcie świata bez wyczyniania hocków-klocków z adresem IP?
Ja ma na stałe taki program włączony, który pozwala mi oglądać iPlayera, od czasu II sezonu Sherlock. Przepraszam. :P
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, niech BBC się tłumaczy ;P
OdpowiedzUsuń