Podsumowanie wyzwania LGBTQ

Koniec grudnia, koniec roku, wszyscy wokół pracują pilnie albo nad podsumowaniami roku, albo nad postanowieniami noworocznymi, a u mnie na pewno tego nie znajdziecie, bom zbyt leniwa na pierwsze, a zbyt zblazowana na drugie. Za to zapewnię wam trochę lektury na łagodne popołudnie 1 stycznia (choć jeśli śledziliście post z ogłoszeniem i komentarze pod nim, to będzie to raczej przypomnienie sobie tekstów, oh well). Możecie mi się czymś zrewanżować, chętnie poczytam w drodze do pracy.

Wyzwanie LGBTQ nie cieszyło się jakąś straszliwą popularnością (to tak jak mój blog!), więc wpisów jest osiem, napisanych przez 6 osób. Aż trzy wpisy popełniła Sida, i tak jak w zeszłym roku Ninedin, chciałabym cię nagrodzić jakąś książką. Co w tej chwili cię kręci, żebym wiedziała, w jaką tematykę celować? :P

Poniżej lista linków. Ja dopisałam kilka rzeczy do listy "to read" (która i bez tego jest ogromna). Straszliwie żałuję, że nie udało mi się przeczytać książki o transnastolatce, ale co się odwlecze, to nie uciecze, ostatnio moje tempo czytania trochę podskoczyło, więc może w 2016 się uda, trzymajcie kciuki.


1. Ninedin wzięła na tapetę trochę mniej znane fragmenty greckiej mitologii.

2. Śledź napisała o komiksie "Young Avengers".

3. Niżej podpisana stworzyła notkę-potwora o motywach LGBTQA w Transformersach.

4. Rinoasin napisała cudowny wpis o zakochanych dziewczynach  w serialach animowanych.

5. Gauleiter Sida opisała książkę Sary Waters "Muskając aksamit".

6. I Sida ponownie o komiksie "Infinite Loop".

7. Ćma Książkowa napisała o powieści K.J. Charles pod tytułem " A Fashionable Indulgence".

8. Sida po raz kolejny o "Batwoman: Elegy" - ten komiks mam na liście "to-read" od bardzo dawna...


Czy w przyszłym roku będzie wyzwanie? To pytanie padło i odpowiedziałam zgodnie z prawdą: nie wiem. Sporo w moim życiu aktualnie się zmienia i choć lubię blogować, to dostrzegam coraz większy bezsens pisania po prostu recenzji: dlatego nie znajdziecie tu ani moich wrażeń z najnowszych "Gwiezdnych wojen", ani z "Doktora Who". Podobało mi się i tyle, ale nie wzbudziło ani większych emocji, ani nie dało mi materiału do popkulturowych rozważań - które są dokładnie tym, co w tej chwili mnie najbardziej pasjonuje, zwłaszcza jeśli chodzi o reprezentację mniejszości. A do jesieni jest jeszcze sporo czasu.

Cieszmy się po prostu nowym rokiem 2016.

Komentarze