W kosmosie nikt nie widzi, że jesteś czarny

Albo, jak pokazuje trailer do najnowszych "Gwiezdnych wojen", wszyscy zauważą i stwierdzą, że nie nadajesz się do wykonywanej pracy z uwagi na kolor skóry.


Srsly, czasami trudno mi uwierzyć w takie zbiegi okoliczności: planowałam notkę o rasizmie w fandomie od października, ale ciągle brakowało mi motywacji do zabrania się za taki temat. A tu proszę, punkt zapalny sam się pojawił. Jeśli jednak oczekujecie, że powiem o nim coś więcej, to muszę was rozczarować: pisać będę o fandomie zagranicznym.


Social Justice Warriors (bear with me) wskazują, że w fantastyce łatwiej spotkać elfa czy smoka niż pełnoprawną person of colour. Coś w tym jest: oczywiście sytuacja się zmienia: Le Guin, Leckie czy Sarah Reese Brennan piszą o postaciach z ras innych niż swoja (wszystkie są białymi kobietami). W opowiadaniach Le Guin był to komentarz społeczny do niewolnictwa (odwrócenie sytuacji*), u Leckie, wydaje mi się, że naturalne przedłużenie użycia "she" jako neutralnego zaimka osobowego, a u Brennan jestem prawie pewna, że świadome zagranie pod fanfikowo-tumblrową publikę. Ale już przestaję być cynikiem, sytuacja się przecież poprawia...

Ale mogłoby być jeszcze lepiej. Czytałam ostatnio wywiad z Nalo Hopkinson, przeprowadzony przez Sofię Samatar, w którym ta pierwsza mówi:

I wish more fantasy, especially the dominant fantasy that draws heavily on British and Christian lore, would wrestle with its own ethnospecific nature and what that means when the story is set somewhere where more than one belief system is in operation.

i uderzyło mnie to, że tak niewiele książek pisanych przez nie-białych autorów jest publikowanych na polu fantastyki. A przecież to jest spory obszar rynku.

Są przecież czarnoskórzy autorzy: Delany, Butler, Okorafor, których utwory z czarnoskórymi bohaterami są o tyle lepsze niż utwory trzech wspomnianych przeze mnie autorek, że są autentyczne. Ich opis kultury nie jest powierzchowny, nie jest li i jedynie narzędziem literackim służącym wzbogaceniu świata przedstawionego. Mogę krytycznie oceniać "Akata Witch" z uwagi na fabułę, ale doceniam opis życia we współczesnej Nigerii, magii czy kultury. Kolor skóry bohaterów jest tylko jedną z części składowych całego ich bagażu kulturowego, który przyczynia się do wzbogacenia treści książki. Pewnie, utalentowany autor może to wszystko emulować, ale nic nie przebije autentyczności z pierwszej ręki: opisu kogoś, kto sam to przeżył, dla kogo to jest codzienność.

Inny przykład: nominowana w tym roku do John W. Campbell Award Benjanun Sriduangkaew jest Tajką i lesbijką i oba te motywy w jej twórczości grają ogromną rolę. Pomijając chwilowo jej wyjątkowo szkodliwą internetową działalność, sama proza na literackim poziomie broni się mocno. John Chu dostał nagrodę Hugo za Best Short Story. Mogłoby się wydawać. że fandom jest pod tym względem bardzo postępowy, prawda? Four for you, fandom, w nagrodę dostaniesz ciasteczko.

źródło zdjęcia to fajny blog
Oto obowiązkowa łyżka dziegciu: N.K. Jemisin, popularna autorka fantasy, opowiada o tym, co ją spotkało ze strony Theodore'a Beale'a i jego "przydupasów" po wygłoszeniu jako gość honorowy mowy na australijskim konwencie; grożono jej gwałtem, porównano do "pół-dzikusa", a całą sprawę usiłowano zamieść pod dywan. Artykuł pochodzi z kwietnia tego roku.

Druga łyżka dziegciu: w 2009 roku pisarka Elizabeth Bear w dobrej wierze, jak mniemam, opublikowała wpis na blogu, który rozpętał tzw. RaceFail'09 oraz bardzo potrzebną dyskusję o "cultural appropriation" w fantastyce. Przy całym moim uwielbieniu dla Jossa Whedona: zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w załodze "Serenity", mimo wszędzie widocznych wpływów chińskich, ani jednego Chińczyka nie ma?

Na Serialkonie opowiadałam między innymi o walce najpierw kobiet, a potem queers o swoje miejsce w fandomie. Kobiety dokonały rewolucji w latach 60-tych ubiegłego wieku, queers - w dziewięćdziesiątych - co nie znaczy, że walka się skończyła. Ale rewolucja nie-białych autorów fantastyki dopiero się dokonuje. Możemy milczeć i obserwować, możemy też zabrać głos. Którą stronę wybierasz?


* Mam na myśli zbiór opowiadań "Cztery drogi ku przebaczeniu". Nie "Czarnoksiężnika z archipelagu", nie "Lewą rękę ciemności", tylko te cztery nowelki.

P.S. Komentarze do tego wpisu wyjątkowo są moderowane.

Komentarze

  1. Hmm, dająca do myślenia notka. I dzięki za te linki, bo rzeczywiście rzucają światło na zjawisko, które zaledwie błąka się po obrzeżach mojej świadomości i nigdy go nie nazwałam. Twój wpis uświadamia mi też, że najwyższy czas sobie trochę poczytać fantastyki pisanej przez niekoniecznie białych i niekoniecznie heteroseksualnych i niekoniecznie mężczyzn - nie to, że mam coś do nich, ale horyzonty jednak warto poszerzać. Natomiast jeśli chodzi o rodzime podwórko, to mam wrażenie, że walka o miejsce kobiet i queer dopiero co się zaczyna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie, o ile zwykle mam obiekcje związane z tendencją do robienia tak zwanych Black Vikings, o tyle marudzenie na to, że szturmowiec może być czarny, jest po prostu głupie. To Star Wars, ludzie! Tam są chodzące gluty i waleczne miśki! No i o szturmowcach wiemy właściwie nic, nigdy dotąd nie pokazywano nam ich twarzy, więc skąd mamy wiedzieć, czy czasem w tych hełmach nie siedzą sami czarni?
    Ostatnio oglądam let's play gry, która nazywa się "Never Alone". Jej fabuła opiera się na pewnej inuickiej baśni i od czasu do czasu można obejrzeć sobie wstawki kulturowe. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jaka ta kultura jest bogata i chce się, aby ludzie robili więcej takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, ale w porządny sposób, a nie wykorzystywali to jako dodatek folklorowy dla wzbogacenia fabuły.

    A co do Black Vikings, IMHO w generic fantasylandzie wszystko ma rację bytu. Chyba, że serial jest historyczny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego o rodzimym fandomie nie piszę. :D Tylko czasami prelekcje dla niego robię.

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie mi chodzi o takie historyczne rzeczy. Np. Madame Zeloni w "Kto pod kim dołki kopie". Natomiast w fantasy można robić co się chce, o ile autor się zgodzi.
    No i też wychodzę z założenia, że jak aktor dobry, to rasa znaczenia nie ma (dlatego ta afera z "whitewashingiem" Doktora Strange wkurza mnie niemiłosiernie).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że niektórzy paranoicznie zakładają, że skoro filmy robi Disney to szturmowcy co do jednego wyglądają jak Goofy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam notkę z pierwszego linka, trzasła mnie cholera, idę sobie zrobić meliski. Mam nadzieję, że będzie para homoseksualnych Jedi (rasa i płeć dowolne), a autorowi tekstu ktoś będzie do snu czytał co pikantniejsze fiki z Obi-Wanem i Qui-Gonem.
    A poza tym, masz rację :). Mam trochę wrażenie, że czujemy się dobrze, bo skoro czytamy fantastykę, to pokazuje że nie mamy problemu z Innymi. W końcu bohaterowie są często nie tylko niebiali ale nawet nieludźmi, więc czytelnik musi być tolerancyjny by mu kibicować A potem okazuje się, że w życiu wcale nie jest tak różowo, bo co innego półElf z Nevernever, co innego Rom z naprzeciwka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Amen. Na wszelki wypadek nie czytaj komentarzy pod notką. Ani nie wchodź na fejsbunia tego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nauczyłam się już, że komentarze w necie należy czytać tylko pod nielicznymi publikacjami :). A z tym pisarzem jakoś nie chcę mieć kontaktu, bo raz że mamy niezbieżne poglądy, dwa wyzwala we mnie negatywne emocje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio gdzieś przeczytałam, że statystycznie rzecz biorąc prawdopodobieństwo, że w filmie s-f zobaczysz Azjatkę jest równe temu, że zobaczysz postać pochodzenia pozaziemskiego (zieloną, czerwoną, z rogami itp.), czyli 3%.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie masz przypadkiem źródła?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie jestem taka pewna. Oryginalnych, "białych" bohaterów jest na tyle dużo, że nie wiem czy pozbawianie POC reprezentacji w filmach jest dobrym pomysłem, szczególnie, że mam wrażenie, że ostatnio bardzo często tak się dzieje (Khan, Tiger Lily, rodzeństwo Maximoff, poniekąd Katniss).

    OdpowiedzUsuń
  13. Akurat rodzeństwo Maksimoff ma skomplikowaną sytuacje etniczną (dzieci dwójki wschodnioeuropejskich Żydów wychowane przez Romów z Transylwanii, osiadłe potem w USA) ale genetycznie są po prostu biali po rodzicach.

    OdpowiedzUsuń
  14. A przypadkiem wszyscy szturmowcy nie są kanonicznie obdarzeni tym kolorem skóry? Przecież wzięli się od armii klonów Bobby Fetta, a on stanowczo biały nie był.
    Nie dość że durny rasista to napisał, to nawet sagi sam dobrze nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z tym, że wiesz - akurat z Doktorem Strange'm to był taki cyrk, że jak wyszła (wtedy niepotwierdzona) plotka o tym, że Camberbatch będzie osadzony jako Stephen Strange, to wielu ludzi wrzeszczało, że to "whitewashing, whitewashing", zapominając, że whitewashing odnosi się do robienia z postaci rasy innej niż biała, właśnie białych, a Stefcio zawsze był biały, więc tak naprawdę nie można powiedzieć, że padł ofiarą tej praktyki. Tak więc cała dyskusja była z dupy wzięta, że tak powiem.
    Zgadzam się też jeśli chodzi o Maximoffów - oni byli europejskimi Żydami, w założeniu. Ogólnie rzecz biorąc jest jeszcze problem związany z "racebendingiem" polegającym na tym, że dana postać nie jest tylko "biała". Jest jakiejś narodowości - amerykańskiej, brytyjskiej, greckiej, szkockiej... - i tutaj mamy problem polegający na tym, że jedna grupa traci swoją reprezentację, aby inna grupa mogła ją zyskać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam tu coś zupełnie OT
    http://www.digitalspy.co.uk/tv/s223/in-the-flesh/news/a614193/in-the-flesh-future-still-up-in-the-air-confirms-dominic-mitchell.html#~oXoLHAPHJMfwmp

    OdpowiedzUsuń
  17. A taki Nolan w Person of Interest się nie przejmuje i wprowadził The Brotherhood, czyli afroamerykanski gang i chwała mu za to.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale i tak się pojawiły głosy, że rasista, bo ubił Carter - była czarna, więc do odstrzału.

    OdpowiedzUsuń
  19. I kobieta, znaczy antyfeminista.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jango Fett nie był czarnuchem

    OdpowiedzUsuń
  21. Odkąd skończył się 2 sezon zaczynam i kończę dzień, sprawdzając czy na digitalspy nie pojawiła się jakaś pozytywna wiadomość :) jak dobrze pójdzie to najlepszy prezent pod choinkę dostanę od BBC.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja tam na wszelki wypadek kupiłam sobie komiks.:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nowa część Rivers of London, to będzie moja nagroda pocieszenia.

    OdpowiedzUsuń
  24. O ile dobrze pamiętam, to w czasach Nowej Trylogii było więcej rekrutowanych szturmowcow niz klonów Jango Fetta. Nie mówiąc o tym, że w sadze filmowej pojawiały się tak istotne postaci jak Mace Windu czy Lando Carlissian, które trudno zapomnieć, więc znaj kanon, fanie i niech Moc będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja tak siedzę, patrzę i dumam, że ta część fandomu SW musiała zdurnieć ze szczętem, skoro sami sobie psują zabawę. Zamiast spazmować, że OMG, historyczny moment w kanonie, dostaliśmy wgląd w szturmowca!, to się kłócą o kolor tego co pod skorupką. Na miejscu twórców, w tym tego aktora, czułabym się jak gość, który wyszedł zaprezentować żonglowanie płonącymi piłami mechanicznymi, po czym stoi i czeka na werdykt... a widownia roztrząsa, czy muzyka pasowała.

    W szerszej perspektywie, prywatnie wkładam to do mentalnego folderu "Reprezentacja - mity a rzeczywistość". Od jakiegoś czasu, mianowicie, zauważam, że większość dyskusji okołoreprezentacyjnych (nie tylko względem ras) wydaje się albo wychodzić z założenia, albo dochodzić do konkluzji "my ubodzy-w-siły-sprawcze-ale-duchem-bogaci widzowie/fandom/whatever tak strasznie stęsknieni jesteśmy za sprawiedliwą reprezentacją i po nocach nie śpimy z desperacji, widząc jak strasznie skostniała jest Bogata Mafia Machistowskich Białych Producentów Z Cygarami w Pyskach, i tak byśmy strasznie chcieli fanować coś innego niż dostajemy, ale cóż, kiedy nic innego nie dostajemy, no bo podli skostniali twórcy są podli i skostniali". Czyli typowa narracja My vs Oni, nawiasem mówiąc. No cóż, szanowny który bądź fandomie, to jest właśnie mit. A rzeczywistość, to jest to takie trudniej rozpoznawalne, bo bardziej złożone... A w tym konkretnym wypadku, jak widać, mit rozbił się o część zadnią rzeczywistości, bo ta okazała się zupełnie odwrócona - przecież ten facet w skorupce szturmowca nie był chyba spiskiem pro-reprezentacyjnej części fandomu, która go podrzuciła cichcem, kiedy twórcy nie patrzyli? A protestujący chyba nie są twórcami w przebraniu? (And don't even start me on SPN fandom i jego pretensje wobec "mizoginii" twórców...)

    OdpowiedzUsuń
  26. I mając resztki klonów, do kompletu sprowadzaliby samych bialutkich jak śnieg ludzi ze spaczona produkcją melaniny? To przecież bez sensu. Skoro Imperium powstało tez miedzy innymi dzięki genowej zajebistości armi klonów Jango Fetta, to bardzo odważnie jest uważać ze przy rekrutacji na szturmowców odmawiali potem ze względu na kolor cery i że generalnie ktoś uznawał innych ludzi za mniej wartych, bo skóra nie jest biała.
    Kaman, ich dominująca, potężna armia to byli mulaci, tak na oko afrohinduscy.

    Dla mnie osobiście oczywistym od zawsze było, że skoro mieli takie Klony, to i Szturmowcy są we wszystkich możliwych ludzkich kolorach pod tymi hełmami I bardzo mnie cieszyło takie wyobrażanie sobie, dzieki temu biały Han Solo podszywający się pod szturmowca jeszcze bardziej mnie bawił.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszystkie klony zostały wycofane ze służby (gdyż miały przyspieszone procesy starzenia) poza Legionem 501 będącym pod osobistymi rozkazami Dartha Vadera (chodź z czasem i oni zostali wycofani ze służby), później brali na szturmowców każdego kto przeszedł szkolenie, dobrze to opisuje np. nowy serial animowany The Rebels) czy też książki "Komandosi Imperium:Legion 501" lub "Szturmowcy Śmierci"

    OdpowiedzUsuń
  28. I antyageista, bo kobietę po przejściach i z potomstwem wymienił na młodszą, z większym potencjałem romantycznym.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lucas w jednym z wywiadów, dawno temu, powiedział, że wszyscy szturmowcy to klony. Rekrutów nie kupuję (a The Rebels to niestety dwa metry mułu).

    Na marginesie, książki na szczęście wszystkie wypadły z kanonu razem z całym EU.

    OdpowiedzUsuń
  30. Znaczy którą, bo do wyboru jest Root albo Shaw i żadna mi do opisu nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale The Rebels to chyba nie jest EU, tylko oficjalny kanon, czyli to, co tam pokazują chyba się liczy... ?

    A zresztą tak w ogóle, to nie bardzo rozumiem całego zamieszania. Ten trailer to tak naprawdę teaser (czyli trailer do trailera, bo Hollywood teraz coś takiego robi... ). Ten czarny koleś jest tam z 5 sekund. Właściwie nawet nie wiadomo czy jest szturmowcem. (Czy to jest już oficjalnie potwierdzone, a ja nie trzymam reki na pulsie?). Może to jeden z nowych bohaterów biega w przebraniu szturmowca jak Han i Luke w Nowej Nadziei. No i wracając do tego, że to teaser - to dopiero teaser, więc pewnie trochę za wcześnie na to, żeby poważnie traktować czyjeś problemy dotyczące tego filmu i oskarżać się o rasizm.

    A film pewnie będzie słaby, bo te Star Treki nie były zbyt dobre.

    OdpowiedzUsuń
  32. "to dopiero teaser, więc pewnie trochę za wcześnie na to, żeby poważnie
    traktować czyjeś problemy dotyczące tego filmu i oskarżać się o rasizm."
    Jeśli ktoś po pięciu sekundach ma z tym miłym szturmowcem problem tylko ze względu na wygląd, to można przypuszczać, że nie jest jednak bardzo równościowo usposobiony. I jest to sytuacja na tyle zabawna, że można o tym na blogu poopowiadać.

    OdpowiedzUsuń
  33. No za bardzo równościowo usposobiony to się ten facet od obaw o epizod VII rzeczywiście nie wydaje, i te jego powody są rzeczywiście nie za mądre, ale mi się wydaje, że jeszcze sobie na tyle nie nagrabił, żeby już z niego robić wrednego rasistę. A przynajmniej nie na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  34. A kiedy będzie można na poważnie? Jak zacznie pisać o wyższości jednej z ras nad innymi? Rasizm to rasizm, niezależnie od siły rażenia 'argumentów'.

    OdpowiedzUsuń
  35. Niestety, chyba się liczy. The Rebels rozczarowało mnie strasznie, ale to OT trochę.

    Co do filmu, to pewnie będzie fajny. Inna rzecz, że nie rozumiem, jak można się zachwycac tym teaserem - on jest zwyczajnie kiepski. Spodziewałem się czegoś, co będę chciał oglądać po kilka razy, a tymczasem po pierwszym zobaczeniu nie uwierzyłem, że to nie jest kolejny fanfilm. Inna rzecz, że pojawiające się parodie są niezłe. :>

    OdpowiedzUsuń
  36. Cóż. Argument, że początek teasera jest słaby, bo Murzyn jest Murzynem, faktycznie jest cokolwiek dziwny. Inna sprawa, że choćby szturmowiec był różowy w żółte ciapki, ta scena nadal byłaby głupia, bo jest parę sekund budowania nastroju, a nagle widz dostaje BADUM! i jakaś wielka facjata pojawia się na ekranie. xDDD Ja była przekonana w tym momencie, że to kolejny fake i zwiastun-parodia.

    Inna rzecz: akurat nad rasizmami w pisaniu rzadko się zastanawiałam, ale myślę, że to jest jak z kobietami. Bo spotykam się od czasu do czasu z głosami, że jest mało heroin w fantastyce. Jak już gdzieś są kobiety, to tylko jako cycki dla głównego bohatera. A jak w innej roli, to też fuj, bo są wtedy zupełnie niekobiece. I mam wrażenie, że czarni bohaterowie mają ten sam problem - choćby widać to po zalinkowanym blogu. Czarny jest spoko w rolach, do których nas przyzwyczajono: gangster, Ten-Gość-Co-Umiera-Jako-Pierwszy, comic relief itp. W innej roli jest... niemurzyński. Okazuje się, że napisanie przekonującej heroiny albo przekonującego czarnego "niemurzyńskiego" bohatera jest diablo trudne. Przyznam, że w tym momencie sama nie wiem: rzeczywiście problem tkwi w tym, że czyta się głównie twórczość białych mężczyzn i oni zupełnie nie ogarniają odmiennych organizmów, czy to czytelnicy jakoś nie do końca ogarniają, czego chcą? Stereotypowe przedstawienie - źle. Niestereotypowe - meh, nie jest wiarygodne. To kurde jakie ma być? xD


    Zawsze staram się wychodzić z założenia, że najpierw oceniam, czy mam do czynienia z fajną/ciekawą _postacią_. Po prostu postacią. A w duużo dalszej kolejności stawiam rozkminy, czy postać jest kobietą, Murzynem, homoseksualistą czy kimś.

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie chcę wywoływać gorącej dyskusji, więc tylko cichutko poproszę o jakiegoś linka gdzie omówiono ową mizoginię :).

    OdpowiedzUsuń
  38. Idź czytać Leckie, książka pod twoje podejście skrojona. :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Och, to nawet ja się na to natknęłam na tumblrze, nie będąc fanką serialu. W ogóle i w szczególe chodzi o to, że wszystkie ciekawe postaci żeńskie umierają w ten czy inny, zwykle gwałtowny sposób, głównie po to, by zwiększyć manpain bohaterów męskich. Chyba tylko Charlie Brabdury jest wyjątkiem, nie?

    OdpowiedzUsuń
  40. Mam, ale nie mogę się zabrać za czytanie jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  41. Aaa, tumblr, to widziałam. Myślalam, że jest coś więcej.
    Trzeba oddać sprawiedliwość, że męscy bohaterowie też umierają na potęgę, tylko oni się respawnią jak mobki w WoWie.

    Charlie była mądra i uciekła :). Poza tym, ona nie poleci na żadnego z braci, więc jest względnie bezpieczna (obym nie wykrakała).

    OdpowiedzUsuń
  42. Zgodziłbym się, gdyby pojawiły się zaraz po zabójstwie, najlepiej w następnym odcinku. Ale obecne były sporo wcześniej, więc rzeknę: bezedura.

    OdpowiedzUsuń
  43. My sobie kpimy, Łukaszu, tylko kpimy. A że znamy się lat mnóstwo, to i dowcipy mamy hermetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  44. Odnoszę wrażenie, że aktor oberwał za kolor skóry "przy okazji". Jak buszowałem sobie po sieci za komentarzami, to się naczytałem, że robocik na kulce ble, że ścigacz pustynny ble, że nowy miecz świetlny ble, że lepiej niech Cumberbatch będzie narratorem, bo się krew poleje i tak dalej. W zasadzie jedyne, co się większości w miarę spodobało, to pojawienie się Sokoła i ewentualnie X-Wingi nad wodą.
    Czy to znaczy, że rasizmu w fandomie niet? Nope. Jednak widząc falę czepialstwa myślę, że w scence na pustyni mógłby się pojawić sam Chrystus, a i tak ktoś by narzekał, że za niski na szturmowca.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja widzę, że kpicie, ale żem myślał, że skończyłyście tak ze dwa komenty temu :<<<

    OdpowiedzUsuń
  46. Wtedy właśnie zaczęłyśmy dowcipkować. To powyżej to niestety prawdziwe tumblrowe marudzenia.

    OdpowiedzUsuń
  47. Myślę, że akurat wzrost Chrystusa byłby tu najmniej ważną rzeczą, choć zapewne nie dla Lei, a raczej, czy byłby to Chrystus z ikonografii chrześcijańskiej...

    OdpowiedzUsuń
  48. To dałoby się sprowadzić do prostego "ma brodę/nie ma brody", z ewentualną poddyskusją "czy długość jest odpowiednia i dlaczego nie?".

    OdpowiedzUsuń
  49. Raczej "dlaczego ten Chrystus ma blond włosy, skoro pochodził z Bliskiego Wchodu?".

    OdpowiedzUsuń
  50. Swoją drogą pewien reddiciarz był ciekaw, czy sprawa jest faktycznie tak duża, jak o niej się mówi. Po dłuższym przeszukiwaniu sieci twierdzi, że niekoniecznie:
    http://www.reddit.com/r/KiAChatroom/comments/2o2ug2/blackstormtrooper_or_the_outrage_that_never

    OdpowiedzUsuń
  51. O, to interesujące, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  52. A w sumie... żebyś wiedziała! Pójdę ją czytać! I tak kompletuję listę lektur na przyszły rok - będzie akurat na otwarcie. :D

    OdpowiedzUsuń
  53. Yay! Wszyscy powinni czytać Leckie.

    OdpowiedzUsuń
  54. Jak trafisz, to ja też chcę, tego linka. Poważnie! :D Znaczy, sorry za narobienie niechcący smaka, ale nie miałam na myśli żadnego pojedynczego konkretnego tekstu/opracowania/przypadku/osoby, tylko raczej ogólne wewnątrz- i okołofandomowe wrażenie, na które się składają urywki dyskusji, opinii, memy, demoty itepe. Nie żebym sama nie miała tak absolutnie nic twórcom do zarzucenia, bo należy im się skopany zad za przedstawienie fandomu (nie, nie Becky, tylko konwent) (chociaż gwoli ścisłości, ostatnio się zrehabilitowali), ale jak się szwendam po Necie, to serio się zaczynam zastanawiać, czy ja aby przez pomyłkę nie obejrzałam jakiegoś innego SPN. Może są dwa? "Brakuje kobiet w SPN." "W SPN nie ma silnych kobiet." (Takiego demota raz gdzieś widziałam.) "Wszystkie kobiety w SPN giną." (Najpopularniejsze, nawet na Serialkonie było przytaczane.) Można dyskutować o jakości kobiecych postaci, ale to już rzecz opinii, natomiast jeśli trzymać się twardych weryfikowalnych faktów i rzeczywistego kanonu zamiast wrażeń po obejrzanych trzech odcinkach i pięciu plakatach, to wszystkie powyższe twierdzenia są fałszywe. Żeby nie przedłużać: napomknęłam w kontekście tego StarWarsowego szturmowca dlatego, że jak przy SPN słyszę o tym, jak to mizoginistyczny twórcy / myślący kasą producenci / leniwi scenarzyści powinni się bardziej starać, no bo my nie mamy kobiet do fanowania a przecież taaak byśmy chcieli!!! ...to mi się kosa racławicka w kieszeni otwiera, bo surprise!, w SPN kobiety SĄ, mnogie zastępy i daleko nie tylko damsele w distresach i wypełniacze lodówek. A jak wyglądają fanarty i fanfiki? (jak wiadomo, w przypadku tego fandomu pilnie śledzone przez Powers That Be) Ano, widać trzech facetów, potem długo długo nic, potem czwarty facet, potem trochę nic i piąty, znowu długo nic i trochę wymieszanej damsko-męskiej reszty. Przy takim feedbacku ja się dziwię, że ci myślący kasą producenci tak wciąż z uporem pchają te kobiety, przecież im się to zupełnie nie opłaca. :P A serio, to nie twierdzę oczywiście, że każdy fan powinien w czynie społecznym produkować jeden fanart z kobietą raz na kwartał i wysyłać to na adres wytwórni, nie twierdzę nawet, że koniecznie trzeba te kobiety fanować, bo kto komu broni mieć ulubionego akurat faceta, ale... przylepianie twórcom etykietki mizoginów w tej sytuacji to hipokryzja. :)

    Aktualnie oprócz Charlie żyje także Szeryf Jody (właśnie się dzisiaj upewniłam, uff ♥ ^^ Zawiadamiam, że póki co, dożyła do napisów.) No i Becky, jeśli ją liczymy. No i Mrs.Tran. Oczywiście, jeśli liczyć tylko te, co mają za sobą przynajmniej ze dwa sezony. A manpain bohaterów męskich i tak zwiększany jest częściej przy użyciu innych bohaterów męskich, szczególnie w ostatnich sezonach, gdzie manpain jest praktycznie samokultywujący... Co do respawnienia, powiedziałabym, że daje się dostrzec tylko jedna regułę nadrzędną - niezależnie od płci, każdy umiera i już mu tak zostaje, o ile nie nazywa się Dean, Sam albo Castiel. -.- Jest wyjście - trzeba zmienić Castielowi vessel i za jednym zamachem ma się rozwiązanie kobiecej reprezentacji i spełnienie żądań Destielshipperek. :) (A tak naprawdę raczej ma się po tym czułe liściki z wąglikiem i serię dramatycznych samospaleń na schodach wytwórni, no ale...)

    A Charlie chcę z powrotem. Od razu w jej pierwszym odcinku pomyślałam, że no, tą przynajmniej można stosunkowo nieryzykownie polubić, skoro przynajmniej zostanie Byłą Sama jej nie grozi. :) Swoja drogą, jak znalazłam gdzieś statystykę Klątwy Sama, to byłam rozczarowana - okazuje się, że ma tylko 50% skuteczności. :)

    OdpowiedzUsuń
  55. https://fozmeadows.wordpress.com/2014/06/18/supernatural-thoughts/

    Tzn. Supernatural jest mizoginistyczny. W interesujący sposób i świadomie, ale jest.

    OdpowiedzUsuń
  56. Linkowanie do Foz na tym blogu jest zawsze mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  57. Zmiana vessela Castiela zainicjowałaby zamieszki i porwania twórców, obawiam się ;).
    Też chcę powrotu Charlie, ale się go strasznie boję. Nie podoba mi się co scenarzyści zrobili z Castielem i Crowleyem kiedy musieli ich częściej pokazywać, więc trochę się o nią boję.
    Szeryf Jody nadal żyje? To dobrze, bo ją lubiłam, a historia jej i Bobbiego zapadła mi w pamięć (a for the life of me nie pamiętam żadnej z dziewczyn Winchesterów).

    Jak coś znajdę, to dam znać :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz